niedziela, 9 grudnia 2012

Mikołajki (w tym roku we dwójkę w przedszkolu)

  Niedziela, samo południe, przede mną gorący rosołek a za oknem 7 stopni na minusie. Zima zaczęła się na dobre. Ubieranie dzieciaków doprowadza mnie do szału, kurtki, czapki, szaliki, rękawiczki, spodnie od kombinezonu, buty, swetry i to wszystko razy trzy (prócz spodni). Zanim jako ostatnia się ubiorę to dzieciaki już są mokre. Ech.. chcę już wiosny. Jest jeden plus zimy, święta Bożego Narodzenia których nie mogę się już doczekać. W tym roku będą wyjątkowe, mamy nowego członka rodziny i będziemy go oddiabełkowywać ;). A mnie przypada zaszczytna rola, będę mamą chrzestną i już nie mogę się doczekać! Nie mogę uwierzyć że Jasiu skończył już miesiąc a ciocia go jeszcze nie widziała na żywo, fotki niestety nie pachną oliwką i mlekiem :(.
  Poza oczekiwaniem na święta głowę zaprząta mi egzamin. Bardzo, ale to bardzo proszę Was wszystkich o kciuki. Terminu nie zdradzam, uznałam że tak będzie lepiej. Zaczynam łapać stresa..
  Trzy dni temu był Mikołaj. Dzieciaki zadowolone. Adaś dostał robota a Ania kota interaktywnego. Ania podobnie jak w zeszłym roku noc z 5/6 grudnia spędziła w przedszkolu oczekując na Świętego. Wieczór był niesamowity, razem z rodzicami dzieciaki mogły poznać historię pszczół i spróbować pysznego miodu. Młody niestety nie popisał się tym razem, grandził na całego więc przez większość wieczoru moja twarz miała kolor czerowono-purpurowy. Na szczęście udało mi się zrobić kilka fotek.

                                                         Ule

                           Słuchamy opowieści pszczelarza (Adam w pozycji biernej na samym środku)

                           Pszczoły zainteresowały Adaśka

   Wczorajszy dzień upłynął nam przy robieniu pierników. Pomoc była fantastyczna. Ania wyrabiała mi ciasto które dzień wcześniej włożyłam do lodówki, Adam pomagał wykrawać kształty misiów i innych bardziej świątecznych motywów.

Ostro pracujemy 
 
                            A tu próba generalna  :)