niedziela, 29 stycznia 2012

Zimy ciąg dalszy..

 Wstajemy rano i patrzymy na termometr z niedowierzaniem: -18 stopni. Wsiadamy w samochód i jedziemy na Tarnów do Gienków. Artuś rośnie jak szalony :) ach, te 'gienkowe' oczy.. Kasia wygląda kwitnąco, troszkę zazdroszczę, tym bardziej, że czekają na córeńkę ale póki co muszę nacieszyć się pachnącymi niemowlakami wśród rodzinki i znajomych ;) Potem zakupy i wizyta u teściów.
  Wczoraj dzieciaki poszalały na śniegu i oto kilka fotek:

                    Jedziemy z mamuśką :)

                      Razi to słońce..

                     Widok z okna

środa, 25 stycznia 2012

Mroźno na zewnątrz i od środka..

 "Próbuję Cię wypatrzeć w tłumie a czas, nieubłaganie wciąż gna
I nadal szukam przestać nie umiem".

 Ostatnio nie najlepiej sobie radzę z emocjami o czym mówi mój ostatni wpis. Staram się jak mogę ale nie potrafię :( Dzieciaki jak dzieciaki czasem są grzeczne a czasem potrafią wyprowadzić z równowagi a najgorsze jest to że nie umiem nad tym zapanować. Niepotrzebnie wybucham ale zwalam to na moje mroźne serce bo niestety takie ostatnio jest i nie radzę sobie z tym. Ale nie o tym chciałam pisać..
  Muszę trochę pochwalić moje szkraby. Ania miała we wtorek występy w przedszkolu z okazji Dnia Babci i Dziadka. Nauczyła się pięknie wierszyka i głośno i wyraźnie powiedziała (prababcia tak twierdzi). W piątek wyczekiwany Bal karnawałowy na którym wystąpi w przebraniu aniołka. Już nie może się go doczekać. Adaś z kolei zaskakuje nowymi wyrazami. Dzisiaj powiedział 'wujek' pięknie i wyraźnie, pokazał że zrobił 'ba' i wyciągnął pampersa z szuflady :) na pytanie gdzie się robi kupę pobiegł do łazienki w wskazał palcem na nocnik. Zaczyna powoli rozumieć o co chodzi tylko po fakcie ;)
  Ostatnio udało nam się odwiedzić Gosię i Grześka. Było tak miło.. Lubię ich odwiedzać i nie mogę się doczekać następnej wizyty kiedy to już będą w piątkę. Tak się cieszę że będzie dziewczynka że nie mogę się jej doczekać. Gosiu jeśli to czytasz to pamiętaj że trzymam kciuki za Ciebie i życzę zdrowej, pięknej, różowiutkiej i żeby to było przed terminem. Oczywiście czekam na mmsa z dobrą nowiną!
 Wczoraj dowiedziałam się że znajomi niedługo adoptują synka (jest w wieku Adasia a nawet z tego samego miesiąca). Tak bardzo cieszę się ich szczęściem że cały dzień myślę o nich. Dzieci to najpiękniejsze co mnie w życiu spotkało, mam nadzieję że i u nich tak będzie!

środa, 11 stycznia 2012

Jesień w środku zimy czyli mikrodepresja :/


Mamy już 11 stycznia. Czas biegnie jak szalony, ucieka mi przez palce, starzeję się, dzieci rosną niesamowicie. A ja? Marzę o tym żeby pójść do pracy, między ludzi tak po prostu. Wiem, wiem Adaś jest jeszcze mały i serce bolałoby bardzo ale to silniejsze ode mnie a dla niego nawet lepiej bo zrobił się totalnie mamusiowy. Ma to swoje plusy ale i minusy też są. Na szczęście jest moja pani Ania, która w razie potrzeby opiekuje się nim jak przyszywana babcia dosłownie. Dzisiaj tańczyli razem i młody powtarzał za nią "la la la la la..." Był taki uśmiechnięty, naprawdę uwielbia ją. Jak tylko wspomnę że idziemy do niej to stoi pod drzwiami i kwiczy z radości. I nie może czekać tylko już musimy iść bo się niecierpliwi. Tak sobie pomyślałam że gdyby tylko trafiła się jakaś praca to miałby u "babci" jak w niebie. Tylko co z tego jak tej pracy nie ma :( Przeraża mnie życie w tym miasteczku. Zero pracy i jakichkolwiek perspektyw na lepsze życie. Nie to że mi jest źle tylko chciałabym mieć normalną rodzinę, ja, mąż i dzieci a niestety mąż wiecznie w trasie i siedzimy sami. Przykro mi jak dzieciaki płaczą za tatą, bo w normalnym domu tata po pracy może z córką pograć w "Pędzące żółwie" albo "Scrabble", a z synem pokopać w piłkę lub pooglądać samochody na allegro. A my już tak kilka lat osobno bo w naszym państwie nie da się inaczej. A w tv słyszę tylko że vat na ubranka dziecięce poszedł w górę, paliwo prawie 6zł za litr. Czy kiedyś będzie inaczej?! Patrzę za okno i pogoda wcale mi nie pomaga..
   Dzisiaj mimo małego dołka uśmiechałam się. Asia została na noc i nie czułam się samotna. Wpadła też Gosia z dziećmi na kawkę, było tak fajnie, beztrosko. Rozczuliłam się na widok Filipka i Adasia robiących sobie 'cacy' z uśmiechem na buźkach. Dzieci to mają życie.. Po południu herbatka z Celiną i dzień przeleciał.
  Adaś zaczyna coraz więcej mówić. Powtarza mnóstwo słów i rozumiem już czy chce jeść czy pić. Śpi w swoim łóżeczku choć w nocy jeszcze przebudza się i woła mnie no bo nie ma jak u mamusi pod kołderką. Anusia poszła w tym tygodniu do zerówki. Od kilku dni daję jej olej z wątroby rekina i jakiś drugi specyfik bo zapalenie ucha i szkarlatyna w grudniu pozbawiły ją odporności. Pomyśleć że przez 5 lat swojego życia nie wiedziała o istnieniu antybiotyków. Młody za to nie wychodzi z kataru. Co się skończy jeden to zaczyna się drugi i brakuje mi słów. Niby to nie choroba ale dokucza nam wszystkim bo to wiąże się z nieprzespanymi nockami itd.. Na szczęście kaszle trochę odpuściły ale to pewnie zasługa nebulizatora. Czekam z utęsknieniem na wiosnę a tu zima jeszcze nie przyszła :( Mam dość tego ubierania nas wszystkich, przegrzewania się, wilgoci i deszczu z wiatrem na przemian!
Jest 23 i pasuje się położyć ale ta wieczorna cisza jest bezcenna..

wtorek, 3 stycznia 2012

"Już mi niosą suknię z welonem.." czyli Kakusia przepadła :D

Się działo! Nowy rok już zaczęliśmy i mam nadzieję że będzie lepszy niż ten poprzedni zwłaszcza w pewnych kwestiach znanych tylko mnie. Końcówka roku była bardzo sympatyczna. Karolka wyszła za mąż (mimo że "Moda na sukces" jeszcze na ekranach tv) i od 30.12.2011roku jest już Piątkowa :) Przybył mi więc szwagier i teraz nic tylko czekać na owoc nocy poślubnej. Ślub bardzo mi się podobał zwłaszcza, że pierwszy raz byłam na cywilnym. Muszę przyznać że dużo mniej stresu i tak bardziej kameralnie (nie to co setka gości w kościele za plecami pary młodej). Oczywiście kościelny też ma swój urok. Anula dumnie podała obrączki..

  Po wypiciu szampana za zdrowie Piątków udaliśmy się na uroczystą obiadokolację. Była cudowna atmosfera, jakbym wszystkich znała bardzo długo. Myślę że Karola świetnie wybrała i że będą szczęśliwi do końca życia.
Dzieciaki zachowywały się kulturalnie. Adaś przespał w wózku sam ślub a na imprezie dobrze się bawił.

Sylwestra spędziliśmy z dziadkami w domu i grzecznie o godz. 1 poszliśmy spać.