wtorek, 27 maja 2014

4 urodziny Adasia



Maj jest jednym z najpiękniejszych miesięcy w roku, nie tylko dlatego że jest wiosna i wszystko się zieleni ale również dlatego, że w tym pięknym miesiącu urodziłam syna. To już 4 lata jak mam w domu rozgadanego urwisa. Z tej okazji zrobiliśmy małą imprezkę, zwykle nie świętujemy jakoś specjalnie urodzin dzieci poza symbolicznym tortem ale to była jedna z fajniejszych imprez. Byli dziadkowie, ciocia Justyna, ciocia Karola z rodziną oraz kuzyn Paweł który wpadł na weekend. Było bardzo wesoło. Pierwszy raz mój syn cały dzień nie wychodził ze swojego pokoju a to wszystko za sprawą wspaniałych prezentów. Pierwszym prezentem był tort a potem były autka i najważniejsze Angry Birds które królowały na imprezie, zwłaszcza czapka z daszkiem i plecak a mina jaką zrobił gdy je zobaczył- bezcenna!!
  














 

Poza imprezką w maju spędzamy dużo czasu na podwórku, zabieramy rowery (Ania dostała od dziadka rower i to jej pierwszy sezon), hulajnogę, piłkę i kocyk no i nie ma nas w domu całymi popołudniami. Pogoda ostatnio jest zmienna ale jak tylko świeci słońce uciekamy na świeże powietrze.  Czasami odwiedza nas kuzyn Jasiu :)
 

  

 Na koniec krótki filmik z telefonu dlatego jakość kiepska:



sobota, 10 maja 2014

"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.." 09.05.2014r. Koncert Budki Suflera

Spontaniczne imprezki są super! Przekonałam się o tym wczoraj :) O 19-tej w Hali Pod Dębowcem odbył się pożegnalny koncert Budki Suflera. Może nie jestem wielką fanką tego zespołu ale jestem sentymentalną osobą i to było wspomnienie mojego dzieciństwa. Kilkanaście lat wstecz  całą rodzinką bawiliśmy się przy piosenkach Cugowskiego do rana. Ognisko u babci Łucji na ogrodzie to była wielka impreza. Wujek Johnny wystawiał kolumny za okna swojego domu i wszyscy śpiewaliśmy "Nie wierz nigdy kobiecie" lub "Takie tango". Wczoraj właśnie poczułam się jak 13-latka. Owszem czułam niedosyt, bo piosenka "Jest taki samotny dom" śpiewana bez chórków to nie to samo co kiedyś.. Nagłośnienie również pozostawiało wiele do życzenia ale mimo to bawiłam się dobrze. Pozwolę sobie wkleić moją ulubioną piosenkę, nagrałam ją telefonem stąd kiepska jakość ale to taka mała pamiątka z imprezy.


środa, 7 maja 2014

Majówka w domku

Za nami weekend majowy, tym razem spędziliśmy go w domku. Uznaliśmy że spędzimy trochę czasu sami ze sobą w swoim mieszkaniu bez robienia kilometrów, bo czasami tak trzeba. To był miły weekend. Odwiedził nas kuzyn Marcin i spędził u nas dwa dni. Zrobiliśmy sobie wycieczkę do Bolka i Lolka oraz Reksia.


Byliśmy też na długim spacerku na lotnisku, dzieciaki pojeździły na rowerach/hulajnogach i były zadowolone, wujka miały pod kontrolą i jak tylko zniknął to pytały czy jeszcze wujek nie pojechał. W sobotę było zimno i brzydko więc nie wychodziliśmy prawie nigdzie, w południe jedynie odwiozłam Marcina na dworzec i resztę dnia 'przeleniuchowaliśmy' wszyscy w domu.
Poza weekendem w ostatnim czasie się nie nudziliśmy, Karola z Radkiem zabrali nas do Pszczyny na festyn, pogoda w miarę się udała, pospacerowaliśmy po parku i koniecznie musimy tam pojechać we czwórkę (bo Wojtka nie było). Tu fotka zrobiona przed zamkiem:


Jedno popołudnie udało mi się spędzić tylko z córką, byłyśmy w kinie na:


Ania nadal zakochana a to dowód z wczorajszego popołudnia na placu zabaw:


A tutaj wczorajszy zachód słońca (niestety z komórki):