czwartek, 24 kwietnia 2014

Wyjazd świąteczny do Ropy

Wróciliśmy z Ropy. Święta była bardzo przyjemne, pogoda dopisała co bardzo ucieszyło dzieciaki bo nie mogliśmy ich zagonić do domu. Wyszalały się za całą zimę kiedy to musiały spędzać czas przed komputerem lub telewizorem. Udało się spotkać z prawie całą rodzinką a zabrakło jedynie czasu na wyprawę do Gorlic. Najważniejsze że spotkałam się z Kasią, Mariolką i Agą bo zapowiadało się że nic z tego nie wyjdzie. Wyściskałam je bardzo mocno a dzisiaj już tęsknię za naszymi spotkaniami :( 
Adam się przeziębił, kaszle mocno i smarka ale mam nadzieję że mu szybko przejdzie. Prawie koniec kwietnia, niedługo wakacje i mamy zaproszenie do teściów (a konkretnie Ania). Póki co mamy wiosnę, wszystko dookoła kwitnie i bardzo mnie to cieszy. Wychodzę na balkon i jest zielono.. Tak przy okazji wstawię fotkę z naszej podróży świątecznej, pierwszy raz jadąc do Ropy zobaczyliśmy z samochodu Tatry, to był niesamowity widok, szkoda tylko że nie mieliśmy aparatu bo komórką niewiele udało się uchwycić:


Daleko w tyle widać pięknie ośnieżone Tatry a pod nimi opadającą, białą jak mleko mgłę. W rzeczywistości mieliśmy je prawie na wyciągnięcie ręki ale słaby aparat robi swoje.
Co poza tym? Chodzę dwa razy w tygodniu na angielski. Lubię te zajęcia, mamy sympatyczną grupę i świetną nauczycielkę. Dużo się uczę i to był bardzo dobry pomysł żeby pójść na ten kurs. Mimo że mam spore zaległości cieszę się z każdych zajęć bo wnoszą coś nowego. 
Ania nadal chodzi na tańce i również jest zadowolona i tylko Adam jest poszkodowany bo siedzi ze mną w domu ewentualnie chodzi do sąsiada. Ma od dłuższego czasu kiepskie dni, wymusza wszystko płaczem i o byle głupotę jęczy (bo płaczem tego nazwać nie można). Etap mowy w stylu: dupa sra czy majtek srajtek nie przechodzi i nie wiem już co mogę w tym temacie zrobić żeby przestał brzydko mówić. Przydałby mi się znowu taki wyjazd do Białki Tatrzańskiej, bez dzieci, z samymi babami, żeby się odstresować tak na prawdę.

niedziela, 6 kwietnia 2014

8 lat przeleciało

Mija pierwszy tydzień kwietnia, nawet w porządku, dzieciaki zdrowe (tfu,tfu) i czego chcieć więcej?  Prosiłam ostatnio o kciuki i przydały się, Adaś dostał się do przedszkola i nie muszę chyba pisać jaka jestem z tego powodu szczęśliwa :D. Pozostało mi tylko przeczekać te kilka miesięcy i w końcu mój syn wróci do dawnego, choć nieco innego świata rówieśników. Jeśli chodzi o Anię to za nami jej ósme urodziny.. Znowu jestem kolejny rok starsza, moja córa jest już małą pannicą, zaczyna mieć swoje zdanie i czasem stara się o nie walczyć. Tydzień temu zorganizowałam jej małą imprezkę urodzinową, przyszła Zosia z Weroniką i Igorek. 







Dzieciaki podobno zadowolone, zorganizowałam im kilka zabaw i trochę potańczyli. Ania szczęśliwa i to najważniejsze.
    Poza tym chodzę już angielski. Jest fajnie, świetna grupa mi się trafiła tylko mam problem z budowaniem zdań. Jestem na wyższym poziomie niż powinnam ale będę walczyć.. Muszę popracować w domu i bardziej uwierzyć w siebie. Póki co w miarę rozumiem naszą nauczycielkę ale nie potrafię ułożyć sensownego zdania (chyba stres mnie zjada). Cieszę się że zdecydowałam się na ten kurs, lubię ten język i zrobię wszystko żeby się go nauczyć jak najlepiej.