sobota, 11 października 2014

Zmiany

   Wchodzę tu i widzę ostatni wpis w lipcu.. To straszne jak długo mnie nie było na blogu a wydarzyło się tyle pozytywnych rzeczy. W największym skrócie napiszę o sierpniu. To był miesiąc naszych wakacji, Ania pojechała z rodzicami, Piątkami, Laskosiami i innymi na Chorwację. Przeżyła tam mnóstwo wspaniałych chwil a namiastka na zdjęciach:




     My (czyli Adaś i ja) pojechaliśmy do Ropy, do teściów. Większą część 'urlopu' spędziliśmy u Agnieszki w Pagorzynie. Była cudownie.. Dzieciaki wybawiły się na świeżym powietrzu choć pogoda była fatalna.. Przez całe 2 tygodnie może 2 dni były piękne ale nawet mi to nie przeszkadzało bo mieliśmy wspaniałe towarzystwo. Udało nam się również odwiedzić Panią Anię w Gorlicach oraz Gosię w Zagórzanach. To były miłe wizyty, zwłaszcza ta u Gosi bo bardzo mi jej tutaj brakuje :(. Oczywiście wpadliśmy z wizytą do Mariolki i Kasi z którymi jestem cały czas w kontakcie.. Kasia co prawda miała w domu pobojowisko ale i tak nas ugościła (na dzień dzisiejszy jest już po remoncie i nie mogę się doczekać kawusi w jej nowej kuchni). Nie mogło też zabraknąć kawy u babci Michasi, Dorotka jak zwykle upiekła pyszne ciasto. Niestety wszystko co dobre szybko się kończy ale nie ma tego złego.. 
    Po powrocie otrzymałam telefon w sprawie pracy i udało się. Najpierw na zastępstwo a od 1 października jestem już oficjalnie pracownikiem przedszkola prywatnego Chata Skrzata. Jestem pomocą przedszkolną i nareszcie wiem że żyję :D Wrzesień był ciężki, mnóstwo załatwień, zebrania, wizyty u dentysty i inne obowiązki oprócz pracy, do tego problem ze zdrowiem ale powoli zaczyna się wszystko układać. Rodzice dużo mi pomagają i gdyby nie oni to byłoby ciężko. Cieszę się że jestem w Bielsku, w swoim rodzinnym mieście i zaczynam wierzyć w to że idziemy w kierunku stworzenia normalnej rodziny czyli ja z dziećmi i Wojtek który mam nadzieję niedługo znajdzie pracę także w Bielsku i w końcu będziemy razem. Póki co wspólnie z rodzicami i siostrami daję radę, jestem szczęśliwą kobietą pracującą i mam nadzieję że tak będzie już zawsze. Mam nadzieję że uda mi się pisać tutaj częściej ale nie obiecuję bo każdy dzień jest za krótki, praca, dom, praca i angielski który zabiera mi dwa wieczory w tygodniu.

poniedziałek, 21 lipca 2014

Bolmin i wizyta Kasi i Łukasza czyli pierwsza połowa lipca za nami

     30 stopni w cieniu, hormony do tego sprzątanie i musiałam usiąść. Chciałam lata, to mam :) Połowa lipca za nami, intensywna połowa. Co dzień coś się dzieje. Dzieciaki odsypiają rok szkolny (ja również), biegają po podwórku, jeżdżą na rowerach i spędzają czas na placu zabaw. Ania ma bardzo fajne wakacje w tym roku ponieważ chodzi na basen i uczy się pływać pod okiem instruktorów. Jestem z niej bardzo dumna ponieważ robi ogromne postępy a co najważniejsze przestała bać się wody. Jeszcze nie tak dawno nie zamoczyła buzi a dzisiaj potrafi przepłynąć żabką kilka metrów. Poza pływaniem moja córa czyta dużo książek i bardzo mnie to cieszy. 
     Ostatnie 2 tygodnie to również spotkania z rodzinką. Udało nam się spędzić weekend w Bolminie z Kociakami i było bardzo fajnie, pogoda dopisała, atmosfera cudowna i muszę przyznać że czuję się tam doskonale. Jedynym utrapieniem były komary i jak to tata stwierdził w Bielsku ich nie było bo wszystkie poleciały w kieleckie :)   

Kilka fotek:




     To nie koniec spotkań.. W ten weekend miałam wspaniałych gości, przyjechała do nas Kasia z Łukaszem. To była jej pierwsza wizyta w Bielsku i mam nadzieję że nie ostatnia. Okazja była super ponieważ Radio Bielsko obchodziło 20-lecie istnienia i zorganizowało 90's Festival na którym byliśmy. Impreza była super, wystąpiło kilka fajnych gwiazd z czasów naszej młodości m.in. Fun Factory, 
Mr President, Alexia i in. Było ok 20 tys osób i dawno nie byłam na tak dużej imprezie. Szkoda tylko że organizacja była kiepska,  po piwo trzeba było stać 2 godziny nie mówiąc o wodzie czy zapiekance. 
W przyszłym roku organizatorzy obiecali poprawę i mam nadzieję że dotrzymają słowa. Najważniejsze że towarzystwo było wspaniałe :)

Kilka fotek:


    

   W sobotę przed imprezką udało nam się pokazać naszym gościom kawałek Bielska i zrobić mnóstwo zdjęć (tradycyjnie z Bolkiem i Lolkiem oraz Reksiem). W niedzielę poleniuchowaliśmy trochę  w domku i po południu ruszyliśmy na basen. Szkoda że wszystko trwało tak krótko ale mam nadzieję że uda nam się to kiedyś powtórzyć.

poniedziałek, 30 czerwca 2014

Zakończenie roku szkolnego

     Dzisiaj ostatni dzień czerwca. Pada deszcz i siedzimy w domu. Dzieciaki bawią się z sąsiadami i cieszę się że się zaprzyjaźnili. Adam właśnie smacznie śpi więc postanowiłam streścić ostatnie 2 tygodnie.
     Zacznę może od najważniejszej wiadomości, kupiliśmy w końcu samochód :) Nareszcie jestem mobilna. Tydzień temu nasza Ania miała swój pierwszy, oficjalny występ w Domu Kultury "Kubiszówka". Wojtkowi udało się na szczęście przyjechać więc zabraliśmy mamę i udaliśmy się na występ. Oczywiście miałam łzy w oczach jak zobaczyłam te dzieciaczki na scenie rozglądające się za swoimi rodzicami. Duma mnie rozpierała widząc moją 8-letnią już córkę jak tańczy modern jazz przed publicznością. Wklejam linka do filmiku jak ktoś ma ochotę zobaczyć występ: https://www.youtube.com/watch?v=Bb3ihV8q0K8

A tu zdjęcie tuż po występie:
 
     W piątek 28 czerwca byliśmy z Adasiem na zakończeniu roku szkolnego u Ani. Był uroczysty apel i rozdanie świadectw.
                                                 Pierwsze świadectwo odebrane :)

                                                Zdjęcie z przyjaciółką Zosią

        Po zakończeniu roku udaliśmy się na obiad a po obiadku na imprezkę urodzinową Zosi. Dzieci były bardzo zadowolone:


   
         Ja również zakończyłam edukację pozytywnym wynikiem testu i następne zajęcia z języka angielskiego dopiero pod koniec września :) Teraz mam wakacje razem z dziećmi. Ania będzie przez 2 tygodnie chodziła z sąsiadem na basen. Mają zapewnionego instruktora i chciałabym żeby nauczyła się pływać bo ja sama niestety nie potrafię. A później zobaczymy, chcemy pojechać do Ropy i do Warszawy a co z tego wyjdzie to się jeszcze okaże.

środa, 18 czerwca 2014

Mój 4-latek jeździ na rowerze

Jestem dumna z mojego syna dlatego wstawiam na dowód (niewyraźne bo z komórki). Mój synek od wczoraj jeździ na rowerze (na dwóch kółkach)!!!


Mela Koteluk "Melodia ulotna" jak życie..

Czerwiec dobiega końca, szybko, zbyt szybko.. Aż boję się co będzie jak pójdę do pracy, nagle z czerwca zrobi się grudzień i ani się obejrzę a dzieci mi dorosną i pójdą w świat. Przerażające ale prawdziwe :( Póki co cieszę się każdą chwilą spędzoną z nimi mimo że czasem dają w kość (zwłaszcza Adam). W czerwcu trochę się dzieje, wychodzimy częściej z domu bo nareszcie pogoda w miarę się klaruje. Kilka dni temu Ania była z klasą na wycieczce na Koziej Górce:

                           Zbiórka o 8 rano, humory dopisują (z przyjaciółką Zosią)

 Poza tym za oknami ciekawie, budują nam plac zabaw z siłownią i bardzo mnie to cieszy. 
   

Ania będzie mogła sama wychodzić na dwór (pole czy podwórko ;)). Poza tym powoli dobiega końca rok szkolny i nie mogę uwierzyć że moja córcia pójdzie od września do drugiej klasy. Trzeba będzie myśleć o komunii i wszystkim co z nią związane. Adam pójdzie wreszcie do przedszkola i mam nadzieję że będzie spokojniejszy gdy będę go odbierać po 16-tej. 
Co jeszcze? Hmm.. Karola zabrała nas ostatnio na wycieczkę do Pszczyny a konkretnie do Warowni Pszczyńskiej. Było bardzo fajnie, dzieciaki zadowolone. A tu namiastka tego co zobaczyliśmy:

                                Warownia
                               Księżniczka uwięziona czekała na rycerza

                             i się doczekała :)

                                 Jasiu również bawił się świetnie

Rok szkolny dobiega końca i mój angielski również. Dzisiaj napisałam trudny test ale jak to mówią "Nadzieja umiera ostatnia". 

Ostatnie dni były ciężkie głównie przez przygotowania do egzaminu ale jak brakowało weny do nauki to można było umyć okna w pokoju Ani czy zrobić truskawkowy dżemik. Czekam na morelki :) 


czwartek, 5 czerwca 2014

Dzień Matki i Dzień Dziecka

W szkole odbyło się spotkanie z okazji Dnia Matki. Przygotowana z a aparatem postanowiłam uwiecznić pierwszy, szkolny występ córki. Baterie naładowane więc przystąpiłam do nagrywania, pod koniec zobaczyłam przekreślony mikrofon w aparacie i zorientowałam się że wszystko się nagrało bez głosu :( Zostały mi tylko dwie fotki:

                            Moja podobizna :)

                            Trójca

Dzień Dziecka w tym roku był wyjątkowy bo mieliśmy gości. Odwiedzili nas Główczykowie, dzieciaki wniebowzięte. W sobotę poszliśmy na spacer w kierunku lotniska a w niedzielę obowiązkowa wizyta u Bolka i Lolka. Zabraliśmy dzieciaki na lody i udało się nawet zrobić kilka fotek:





wtorek, 27 maja 2014

4 urodziny Adasia



Maj jest jednym z najpiękniejszych miesięcy w roku, nie tylko dlatego że jest wiosna i wszystko się zieleni ale również dlatego, że w tym pięknym miesiącu urodziłam syna. To już 4 lata jak mam w domu rozgadanego urwisa. Z tej okazji zrobiliśmy małą imprezkę, zwykle nie świętujemy jakoś specjalnie urodzin dzieci poza symbolicznym tortem ale to była jedna z fajniejszych imprez. Byli dziadkowie, ciocia Justyna, ciocia Karola z rodziną oraz kuzyn Paweł który wpadł na weekend. Było bardzo wesoło. Pierwszy raz mój syn cały dzień nie wychodził ze swojego pokoju a to wszystko za sprawą wspaniałych prezentów. Pierwszym prezentem był tort a potem były autka i najważniejsze Angry Birds które królowały na imprezie, zwłaszcza czapka z daszkiem i plecak a mina jaką zrobił gdy je zobaczył- bezcenna!!
  














 

Poza imprezką w maju spędzamy dużo czasu na podwórku, zabieramy rowery (Ania dostała od dziadka rower i to jej pierwszy sezon), hulajnogę, piłkę i kocyk no i nie ma nas w domu całymi popołudniami. Pogoda ostatnio jest zmienna ale jak tylko świeci słońce uciekamy na świeże powietrze.  Czasami odwiedza nas kuzyn Jasiu :)
 

  

 Na koniec krótki filmik z telefonu dlatego jakość kiepska:



sobota, 10 maja 2014

"A po nocy przychodzi dzień, a po burzy spokój.." 09.05.2014r. Koncert Budki Suflera

Spontaniczne imprezki są super! Przekonałam się o tym wczoraj :) O 19-tej w Hali Pod Dębowcem odbył się pożegnalny koncert Budki Suflera. Może nie jestem wielką fanką tego zespołu ale jestem sentymentalną osobą i to było wspomnienie mojego dzieciństwa. Kilkanaście lat wstecz  całą rodzinką bawiliśmy się przy piosenkach Cugowskiego do rana. Ognisko u babci Łucji na ogrodzie to była wielka impreza. Wujek Johnny wystawiał kolumny za okna swojego domu i wszyscy śpiewaliśmy "Nie wierz nigdy kobiecie" lub "Takie tango". Wczoraj właśnie poczułam się jak 13-latka. Owszem czułam niedosyt, bo piosenka "Jest taki samotny dom" śpiewana bez chórków to nie to samo co kiedyś.. Nagłośnienie również pozostawiało wiele do życzenia ale mimo to bawiłam się dobrze. Pozwolę sobie wkleić moją ulubioną piosenkę, nagrałam ją telefonem stąd kiepska jakość ale to taka mała pamiątka z imprezy.


środa, 7 maja 2014

Majówka w domku

Za nami weekend majowy, tym razem spędziliśmy go w domku. Uznaliśmy że spędzimy trochę czasu sami ze sobą w swoim mieszkaniu bez robienia kilometrów, bo czasami tak trzeba. To był miły weekend. Odwiedził nas kuzyn Marcin i spędził u nas dwa dni. Zrobiliśmy sobie wycieczkę do Bolka i Lolka oraz Reksia.


Byliśmy też na długim spacerku na lotnisku, dzieciaki pojeździły na rowerach/hulajnogach i były zadowolone, wujka miały pod kontrolą i jak tylko zniknął to pytały czy jeszcze wujek nie pojechał. W sobotę było zimno i brzydko więc nie wychodziliśmy prawie nigdzie, w południe jedynie odwiozłam Marcina na dworzec i resztę dnia 'przeleniuchowaliśmy' wszyscy w domu.
Poza weekendem w ostatnim czasie się nie nudziliśmy, Karola z Radkiem zabrali nas do Pszczyny na festyn, pogoda w miarę się udała, pospacerowaliśmy po parku i koniecznie musimy tam pojechać we czwórkę (bo Wojtka nie było). Tu fotka zrobiona przed zamkiem:


Jedno popołudnie udało mi się spędzić tylko z córką, byłyśmy w kinie na:


Ania nadal zakochana a to dowód z wczorajszego popołudnia na placu zabaw:


A tutaj wczorajszy zachód słońca (niestety z komórki):



czwartek, 24 kwietnia 2014

Wyjazd świąteczny do Ropy

Wróciliśmy z Ropy. Święta była bardzo przyjemne, pogoda dopisała co bardzo ucieszyło dzieciaki bo nie mogliśmy ich zagonić do domu. Wyszalały się za całą zimę kiedy to musiały spędzać czas przed komputerem lub telewizorem. Udało się spotkać z prawie całą rodzinką a zabrakło jedynie czasu na wyprawę do Gorlic. Najważniejsze że spotkałam się z Kasią, Mariolką i Agą bo zapowiadało się że nic z tego nie wyjdzie. Wyściskałam je bardzo mocno a dzisiaj już tęsknię za naszymi spotkaniami :( 
Adam się przeziębił, kaszle mocno i smarka ale mam nadzieję że mu szybko przejdzie. Prawie koniec kwietnia, niedługo wakacje i mamy zaproszenie do teściów (a konkretnie Ania). Póki co mamy wiosnę, wszystko dookoła kwitnie i bardzo mnie to cieszy. Wychodzę na balkon i jest zielono.. Tak przy okazji wstawię fotkę z naszej podróży świątecznej, pierwszy raz jadąc do Ropy zobaczyliśmy z samochodu Tatry, to był niesamowity widok, szkoda tylko że nie mieliśmy aparatu bo komórką niewiele udało się uchwycić:


Daleko w tyle widać pięknie ośnieżone Tatry a pod nimi opadającą, białą jak mleko mgłę. W rzeczywistości mieliśmy je prawie na wyciągnięcie ręki ale słaby aparat robi swoje.
Co poza tym? Chodzę dwa razy w tygodniu na angielski. Lubię te zajęcia, mamy sympatyczną grupę i świetną nauczycielkę. Dużo się uczę i to był bardzo dobry pomysł żeby pójść na ten kurs. Mimo że mam spore zaległości cieszę się z każdych zajęć bo wnoszą coś nowego. 
Ania nadal chodzi na tańce i również jest zadowolona i tylko Adam jest poszkodowany bo siedzi ze mną w domu ewentualnie chodzi do sąsiada. Ma od dłuższego czasu kiepskie dni, wymusza wszystko płaczem i o byle głupotę jęczy (bo płaczem tego nazwać nie można). Etap mowy w stylu: dupa sra czy majtek srajtek nie przechodzi i nie wiem już co mogę w tym temacie zrobić żeby przestał brzydko mówić. Przydałby mi się znowu taki wyjazd do Białki Tatrzańskiej, bez dzieci, z samymi babami, żeby się odstresować tak na prawdę.

niedziela, 6 kwietnia 2014

8 lat przeleciało

Mija pierwszy tydzień kwietnia, nawet w porządku, dzieciaki zdrowe (tfu,tfu) i czego chcieć więcej?  Prosiłam ostatnio o kciuki i przydały się, Adaś dostał się do przedszkola i nie muszę chyba pisać jaka jestem z tego powodu szczęśliwa :D. Pozostało mi tylko przeczekać te kilka miesięcy i w końcu mój syn wróci do dawnego, choć nieco innego świata rówieśników. Jeśli chodzi o Anię to za nami jej ósme urodziny.. Znowu jestem kolejny rok starsza, moja córa jest już małą pannicą, zaczyna mieć swoje zdanie i czasem stara się o nie walczyć. Tydzień temu zorganizowałam jej małą imprezkę urodzinową, przyszła Zosia z Weroniką i Igorek. 







Dzieciaki podobno zadowolone, zorganizowałam im kilka zabaw i trochę potańczyli. Ania szczęśliwa i to najważniejsze.
    Poza tym chodzę już angielski. Jest fajnie, świetna grupa mi się trafiła tylko mam problem z budowaniem zdań. Jestem na wyższym poziomie niż powinnam ale będę walczyć.. Muszę popracować w domu i bardziej uwierzyć w siebie. Póki co w miarę rozumiem naszą nauczycielkę ale nie potrafię ułożyć sensownego zdania (chyba stres mnie zjada). Cieszę się że zdecydowałam się na ten kurs, lubię ten język i zrobię wszystko żeby się go nauczyć jak najlepiej.



środa, 19 marca 2014

Niewidzialny przyjaciel Paweł

Już drugi dzień siedzimy we trójkę cały dzień w  mieszkaniu. Ania ma chore gardło, temperatura już spadła ale jeszcze jutro zostanie w domu głównie dlatego żeby wziąć tabletki do ssania i witaminy. Pomyślałam sobie że skoro piszę tego bloga głównie dla dzieci (żeby kiedyś miały pamiątkę) to wspomnę o pewnym etapie w życiu Adasia. Z Anią tego nie przerabiałam ale przecież Adam to zupełne przeciwieństwo. Otóż mój syn od jakiegoś czasu ma przyjaciela i nie byłoby w tym nic dziwnego gdyby nie to, że nikt go nie widział ani nie słyszał. Pawełek to przyjaciel z przedszkola, ma siostrę, fioletowego żółwia Ninja, lodowego "engli beldsa" (Angry Birds) w dodatku ma taką samą piosenkę jak u nas w radiu leciała wczoraj do południa, a dzisiaj się dowiedziałam że nie ma łazienki.

Taka sytuacja ;)

Wchodzimy do łazienki umyć zęby, mojemu synkowi oczywiście buzia się nie zamyka:
-Mamo, wies ze Pawełek nie ma łazienki w domu?
-Jak to nie ma? A gdzie się myje? Gdzie robi siku?
-No na polu.
-A w zimie?
-No nie lobi w ogóle bo by mu siusiak zmalzł.

Tak sobie czytam właśnie w internecie że dzieci w wieku przedszkolnym mają niezwykle bujną wyobraźnię a niewidzialny przyjaciel to element świata fantazji przedszkolaka. To nie są żadne zaburzenia rozwojowe u dziecka tylko kolejny etap w jego życiu. Mimo wszystko chciałabym żeby Adaś miał takiego przyjaciela w realu i w związku z tym proszę o kciuki w związku z rekrutacją do przedszkola. Lista dzieci przyjętych 
31 marca.
Pozdrawiam wszystkie mamy 4-latków :)

niedziela, 16 marca 2014

LEMON


 " Ponoć widzieli nas tam gdzieś
Razem
Ciągłe zmagania z moim snem
Ty w nim
Spróbuj jak smakuje
Choć przez chwilę
Jakby milej"

15.03.2014r
 Hala Pod Dębowcem w Bielsku, parę minut po 19-tej wyszło na scenę sześciu facetów którzy sprawili że jeszcze bardziej polubiłam ten zespół. To wygrani III edycji programu Must Be The Music (jedynej jaką oglądałam bo nie przepadam za tym programem).
  Nie potrafię opisać emocji które towarzyszyły mi wczorajszego wieczoru na koncercie Lemona. To był wspaniały koncert, Igor to muzyk inny niż wszyscy. Dostarczył mi swoim głosem wiele ciekawych wrażeń. Zamykałam oczy i odpływałam.. To niesamowite jak muzyka wpływa na nasze emocje.. Muzyka rewelacja, teksty powalające.. Polecam każdemu!

Szkoda tylko że Dawid Podsiadło się nie popisał.

piątek, 14 marca 2014

Piąteczek


  Patrzę na poprzedniego posta i nie mogę uwierzyć że czas biegnie jak szalony. Już połowa marca, wiosna budzi się do życia, słońce zagląda wczesnym rankiem do dużego pokoju i chce się żyć. Dzieciaki jakby grzeczniejsze, szczęśliwsze. Więcej czasu spędzamy na świeżym powietrzu i są tego efekty. Adam wyzwala swoją energię i jest zupełnie innym dzieckiem. Hulajnoga nasmarowana, kask dla Adama kupiony i można ruszać w stronę lotniska, ktoś chętny?
  Poza tym.. Nadal szukam pracy, jest ciężko ale nie łamię się, myślę że jak ruszę z angielskim to coś się znajdzie a załamanie na rynku pracy nie może przecież trwać wiecznie. Póki co jestem prawdziwą kurą domową w dresach ale z odżywką na paznokciach i bez makijażu ;) Każdy dzień jest podobny do siebie. O 7-mej dzwoni mój budzik, idę budzić dzieciaki, Ania je szybkie śniadanie i przed ósmą jest w szkole. Wracamy z Adasiem do domu, jemy śniadanie. Adam zasiada przed komputerem i gra w Angry Birds Space czy jakąś inną grę a ja ogarniam mieszkanie, gotuję obiad i  idziemy po Anię do szkoły. Gdy jest ładna pogoda to spędzamy godzinkę na szkolnym placu zabaw i wracamy do domu na obiad. Adam robi sobie drzemkę (lub nie) a Ania odrabia zadanie. Później pora na spacer i wracamy na kolację do domu i tak w kółko. 
Na koniec chciałabym prosić o kciuki, 31 marca dowiemy się czy Adaś będzie miał miejsce w przedszkolu. Szanse są marne ale nadzieja jest. To okropne że na 45 wolnych miejsc jest  200 podań.. No nic, nie psuję sobie pięknego dnia, jutro wybieramy się na koncert Lemona i mam nadzieję że to będzie miły weekend.

niedziela, 23 lutego 2014

Wspólne spędzanie czasu

   Wróciliśmy niedawno ze spaceru, pogoda wiosenna aż grzech nie wyjść z blokowiska. Ugotowałam kisiel cytrynowy i zjedliśmy wszyscy. Wojtek ten weekend spędza w Warszawie i musimy sobie jakoś radzić. Wczoraj odwiedziliśmy Piątków a dzisiaj kolej na dziadków.
   Adam przed chwilą poukładał puzzle które ostatnio go wciągnęły i usiadł przed komputerem pograć w Angry Birds (hit ostatnich miesięcy). Ania poplątała się po mieszkaniu i poszła pograć razem z bratem. Ja właściwie też włączyłam komputer no bo co innego mi pozostało, w tv jak zwykle nic ciekawego albo Igrzyska w Sochi albo temat Ukrainy i tak w kółko. Zadzwoniłam jeszcze do Gosi zapytać co ciekawego w Zagórzanach i zrobiła się siódma z hakiem więc za chwilę pasuje wygonić dzieciaki do mycia a rano powrót do normalności, pobudka o siódmej, odprowadzić Anię do szkoły a potem sprzątanie, gotowanie i znowu po Anię.. 
   Ostatnio normalność została zachwiana, na plus oczywiście. Udało mi się coś czego się nie spodziewałam, nadzieja była ale taka mizerna. W poniedziałek dowiedziałam się że od kwietnia zaczynam kurs języka angielskiego :). Zaczyna się coś dziać w moim życiu, od dawna chciałam nauczyć się dobrze angielskiego i właśnie będą się go uczyła. We wtorek ruszam podpisać umowę i byle do kwietnia. Cieszę się bo podstawy jakieś mam ale 11 lat przerwy robi swoje. Teraz pozostaje mi czekać na jakąś pracę, może ktoś zadzwoni i zaprosi na rozmowę? Zeszły rok był dla mnie bardzo łaskawy, zdałam prawko, dostałam upragniony staż, przeprowadzka za lepszym życiem więc kto wie, może i w tym roku mi się poszczęści? 

  Kilka fotek z ostatniego miesiąca, z naszego wspólnego spędzania wolnego czasu:
















     Pani wizażystka
                                                              Pan fryzjer


 Efekt pracy wizażystki













Efekt pracy fryzjera















Ostatnie wspólne rysowanie pastelami:


Wizyta w salonie Skody: