Wstajemy rano i patrzymy na termometr z niedowierzaniem: -18 stopni. Wsiadamy w samochód i jedziemy na Tarnów do Gienków. Artuś rośnie jak szalony :) ach, te 'gienkowe' oczy.. Kasia wygląda kwitnąco, troszkę zazdroszczę, tym bardziej, że czekają na córeńkę ale póki co muszę nacieszyć się pachnącymi niemowlakami wśród rodzinki i znajomych ;) Potem zakupy i wizyta u teściów.
Wczoraj dzieciaki poszalały na śniegu i oto kilka fotek:
Jedziemy z mamuśką :)
Razi to słońce..
Widok z okna
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz