czwartek, 9 sierpnia 2012

Migdałki

    Wróciłyśmy.. To były 3 ciężki dla mnie dni.
Jest 6.08.2012. Przyjechałyśmy przed 8 na Otolaryngologię w Jaśle. Zamieszanie totalne, mnóstwo osób do przyjęcia i trochę ulga że nie tylko my to przechodzimy. Wszystko jest super dopóki pani pielęgniarka nie woła Ani na zaplecze w celu pobrania krwi i zaaplikowania wenflonu :/. Odchodzę od biurka (oczywiście sterta papierów do wypełnienia i pytania typu: Czy chorowała Pani na żółtaczkę? Czy była Pani szczepiona na WZW typu B?) i idę na pomoc zestresowanej widokiem krwi córce. Jestem w szoku bo młoda zaciska rękę i nie chce współpracować ze starszą pielęgniarką. Po chwili pani podniesionym głosem sprawia że młoda się poddaje i nie wariuje ;) i można śmiało powiedzieć że to koniec dramatyzmów szpitalnych. Dzień mija szybko, mamy fajne towarzystwo obok i laptopa z netem, książki, kredki, komórki. Pomiędzy jeszcze konsultacja z młodą panią anestezjolog która pyta Anię czy zamówiła już sobie jakiś sen z księżniczkami.   
                                         Przed zabiegiem
    Jest 7.08.2012. Zaczyna się najpierw mierzenie temperatury, potem salowa myje podłogi przed 7, koło 9-tej Ania dostaje kroplówkę i do wypicia dosłownie ze 2ml wody. Mija jakieś 10 minut a moja Nusia zaczyna zachowywać się jakby spaliła jointa :) sąsiadka-rówieśnica zachowuje się tak samo. Matki i leżąca obok pani mają polewkę na całego. Dzieci wyluzowane a my spragnione właśnie tych 2ml, które pomogłyby nie myśleć o tym co niedługo nastąpi. Dziewczyny po krótkim czasie wracają do siebie i zaczynają narzekać że je brzuchy z głodu bolą a tu cała plejada czeka na wycinanie i przycinanie migdałków. Udaje się, jest 11.40 i Ania słodko zasypia. Operuje ją sam ordynator Kalisz i cieszy mnie to. Chodzę po korytarzu i denerwuję się. Godzina 12.20 a pani mnie prosi na salę żebym zabrała swoje wybudzające się dziecko. Czekam aż zacznie płakać, drzeć się i wyrywać jak inne dzieci a tu cisza. Moje kochane dziecko nawet nie zapłakało :) Przebudziła się. Mówię Anusia już po wszystkim, nie masz migdałków. Co mówi moje dziecko?? Mamo, wcale żadne księżniczki mi się nie śniły!!
                                   Po zabiegu

  Jest 8.08.2012, 8 rano i obchód. Wychodzimy do domku :)
Adaś podobno grzeczny. Godzina 21 a ja padłam razem z nim,  Anulka przyszła mnie obudzić.
Dodam tylko że personel przyjemny, warunki sanitarne koszmarne i gorąc niesamowity co spowodowało że nie spałam w nocy. Ale najważniejsze że wszystko w porządku. Teraz dietka i unikanie wirusów przez 2 tygodnie. Anuś, mama jest z Ciebie bardzo dumna!!!












1 komentarz:

  1. Pozornie prozaiczna notka Edi..ale łezka mi się zakręciła w oku! ach..dzieci :)

    OdpowiedzUsuń