wtorek, 18 września 2012

2006 kroków do zwariowania

   Tak jak przypuszczałam, siedzimy z Adasiem w domu z pierwszym antybiotykiem w jego życiu :(. Ucho nie dało się zbyć kroplami i nurofenami więc jak już zaczęło się z niego sączyć trzeba było zareagować czymś mocniejszym. W piątek idziemy do kontroli i aż się boję co powie dr Sokołowski. Chciałabym, żeby Adaś poszedł już do przedszkola od poniedziałku bo mam kilka ważnych załatwień i nauki. Tak, dzisiaj postanowiłam skończyć coś bardzo ważnego sprzed kilku lat i podjęłam już pewne kroki ku temu co oznacza że nie ma już odwrotu. Proszę o kciuki bo obiecałam sobie że jak mi się uda to choć stronię od alkoholu tak tym razem się opiję ;). Wrócę do tego tematu jak już będzie po wszystkim, mam nadzieję że uda się jeszcze w tym roku.
   Jeśli chodzi o sprawy życia codziennego to Anusia jedzie jutro na wycieczkę do Stróż i z tego co pani Renia mówiła potrzebna im jest pogoda bo ciekawe atrakcje czekają. Nie wiem czy moja córa nie zerwie się koło piątej rano bo jest bardzo podekscytowana. Ostatnio mnóstwo czasu spędza na rolkach z przyjaciółkami (nie wiem czy mogę to tak nazwać ale już drugi rok nie słyszę innych imion jak Kinga i Nikola). 

Pani mówi że się bardzo zaprzyjaźniły i na razie ich ogarnia ale jakby coś ma informować bo takie gadułko-chichotki mogą czasem przeszkadzać na zajęciach. Adaś z kolei namiętnie jeździ na swoim "ałdi" i czasem się zastanawiam czy nie powinien mieć już kasku na głowie. Piszę zupełnie poważnie, to jak wchodzi w zakręty przyprawia mnie o dreszcze. Nie potrafię mu przegadać że tak jest niebezpiecznie nie tylko dla niego ale dla przechodniów bo ostatnio upodobał sobie jazdę po chodnikach. Mam nadzieję że nie zrobi sobie czegoś na zakończenie sezonu. W ogóle to ostatnie 2 tygodnie są wyczerpujące dla mnie. Jestem rozdrażniona i nie potrafię ogarnąć jednoczesnego gadania do mnie dwójki dzieci. Adam przechodzi bunt dwulatka i to konkretnie ale dodam że tylko przy mnie bo jak zostaje z kimkolwiek innym jest zupełnie nie tym człowiekiem. Mówi właściwie wszystko a zwłaszcza to co nie powinien. Bije, pluje, kopie i popycha a ja choćbym robiła to samo w stosunku do jego osoby to i tak nic by nie pomogło. Wszystko jest na "NIE"! Dlatego pozostaje mi jedynie przeczekanie złośliwego zachowania i ćwiczenie: wdech, wydech, wdech wydech i tak co najmniej 10 razy. Ania dla odmiany zrobiła się płaczliwa. Nie wiem już jak reagować bo te ataki płaczu są z byle powodu. No dobra, może dla mnie to głupie powody a dla niej najważniejsze tylko nie wiem jak ją z tego wyleczyć. Dzisiaj był płacz bo Kinia i Nikola jechały na zajęcia pływania a jej przykro było że ona nie może. W środę podobna historia z tym że chodziło o zajęcia plastyczne. Najgorsze jest to, że przy bardzo absorbującym synu nie mam zbyt wiele czasu żeby  spędzać go tylko z nią, właściwie to wcale go nie mam :(. Chciałabym na spokojnie wytłumaczyć jej pewne kwestie ale nigdy nie ma właściwego momentu bo albo ktoś zadzwoni, a to Adam miesza się albo gdzieś pędzimy. Dzisiaj koleżanka (przyjaciółka?) sama nie wiem czy to w dwie strony idzie ;) matka trójki dzieci uświadomiła mi pisząc: "Jadę na rezerwie" że nie jestem sama z problemami natury dziecięcej. Pomyślałam sobie, cholera, jak ja się cieszę że Cię mam! 
    Z innej beczki.. Loguję się dziś na blogu i stwierdzam, że mam już 2006 wyświetleń strony :). Zwróciłam na to uwagę bo to rok urodzenia mojej córci i tak miło mi się zrobiło że zagląda tu więcej osób niż się spodziewałam :). Dziękuję!!!
  
   

1 komentarz:

  1. Tyle wyświetleń, bo fajnie piszesz i...ludziska chyba Cię podziwiają-mama 2 dzieci-to zawsze jest powód do podziwu ;) Pozdrawiam, trzymam kciuki i życzę duuuużo cierpliwości ;)

    OdpowiedzUsuń