piątek, 12 sierpnia 2011

Małe cudości..

   Oj cóż to był za dzień :) M. przyjechał i pozwoliłam sobie na 2 godzinki u fryzjerki. Nie ma nic bardziej rozluźniającego jak masaż głowy. Odżyłam. Kolorek całkiem fajny i fryzurka nawet ok. Ale to nie koniec na dziś. Po południu (SAMA!!!) zaliczyłam wizytę u Mariolki i jej cudownych dzieciaczków. Dwuletni Bartuś już kawaler na całego, a Zuzia i Michaś (4,5miesiąca) to cudeńka!! Oj pokusiłabym się o stwierdzenie, że za kilka lat będę się do męża uśmiechać, bo jak tu nie kochać małych cudości??  To taka mała pamiątka:


                                        Uwielbiam te małe stópeczki :)

   Muszę jeszcze pochwalić m. bo dzieci zachwycone. Nie odstępują tatusia na krok! Zaliczyli nawet spacer do lodziarni i plac zabaw. Ania zachwycona!
   Teraz pora na prysznic i maniciure. Koralowe tiramisu czeka :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz